niedziela, 15 czerwca 2014

Lawendowa wycieczka


Z tytułu można wyciągnąć wniosek iż post będzie o lawendzie...być może, ale o lawendzie zbyt wiele nie będzie...
Zastanawiając się jaką aktywnością wypełnić tę piękną pochmurno-deszczową niedzielę postanowiłem wybrać się do gospodarstwa Lawendowe Pole w Nowym Kawkowie. Trochę słyszałem, nigdy nie byłem, więc się wybrałem. Po drodze łeb mi w każdą stronę latał jak na gumce – komu miłe wiejskie krajobrazy i zna Warmię, wie o co mi chodzi.  Olsztyn to z pewnością jedno z najpiękniej położonych miast w Polsce. Z każdej strony jest trochę inaczej i z każdej niezwyczajnie.
Połączenie uważnej i bezpiecznej jazdy z rejestracją piękna otoczenia to bardzo trudna sztuka. Więc jadę i się rozglądam próbując utrzymać auto na wąskiej drodze – każda mijanka spina nerwy ale gdy nic z naprzeciwka nie jedzie wtedy bez przeszkód można się pozachwycać.
Z pewną nieśmiałością wjechałem na posesję Lawendowego Pola - nikt mnie psami nie pogonił, wręcz przeciwnie – jest dyskretnie i gościnnie. Trwają właśnie przygotowania do otwarcia Lawendowego Żywego Muzeum. Nie będąc pewnym panujących tu zwyczajów spytałem się co można robić a czego nie można – interesował mnie spacer po okolicy a to akurat okazało się możliwe, więc duży z małym poszli w las czyli w pole. Spodziewałem się po sobie że będę jak szalony fotografował lawendę,  starając się uchwycić jej oryginalną urodę. Owszem – przez chwilę ponachylałem się nad roślinką ale nie będąc nią dostatecznie zainspirowany ostatecznie dałem sobie spokój. To nie było wielkie pole jakiego się spodziewałem – raczej poletko, coś jak przydomowy spory ogród – a ja nie mam w sobie wielkiej pasji do kwiatów. Nie przywiozłem z tej wycieczki żadnego interesującego lawendowego zdjęcia za to kilka innych chyba tak. Po spędzeniu tam około godziny wyjechaliśmy nie czekając na otwarcie Muzeum (na pewno tam wrócę w niedalekiej przyszłości), po drodze zatrzymując się kilka razy i fotografując to i owo. Dzielę się warmińską urodą z tymi którzy nie mają możliwości i czasu sami przyjechać. Oto mały fragment tej rzeczywistości…