Przedstawiam Wam swój nowy nabytek jakim jest średnioformatowa lustrzanka analogowa produkcji japońskiej - Bronica ETRSi
Jeszcze kilka dni temu byłem posiadaczem kilku aparatów których
używałem, z większym lub mniejszym powodzeniem, do celów rejestracji mniej lub
bardziej ważnych chwil i momentów które nakładały się na mój żywot.
Dziś pożegnałem się z większością z nich, przywitałem natomiast jeden
który mogę nazwać swoim pierwszym profesjonalnym aparatem.
Rolleicord IV, Nikon F801, Holga oraz obiektyw Nikkor 1,8/50mm zastąpione
zostały średnioformatową lustrzanką
jednoobiektywową Bronica ETRSi.
Na Hasselblada na razie mnie nie stać i liczę na to że moja nowa
Bronica (zwana japońskim Hasselbladem) będzie
się sprawować bez zarzutu i że dzięki niej będę mógł rozpocząć kilka projektów
które chodzą mi po głowie od jakiegoś czasu.
Przede wszystkim chodziło o niezawodność i jakoś optyki. Muszę przyznać że pierwsze obcowanie z tym modelem Broniki to czysta przyjemność.
Wszystko dopasowane, nie ma żadnych luzów i co ważne, egzemplarz który kupiłem
sprawia wrażenie zupełnie nieużywanego. Jeśli ktoś ją (zwracajmy się do niej „ona”
;)) używał to bardzo o nią dbał.
Ten model był produkowany w latach 1989-2004 i jest najwyższym
produktem realizującym format 6x4,5 produkowanym przez tę firmę. Moja Bronica jest
zapewne jednym z późniejszych egzemplarzy - posiada numer seryjny 7302031.
Niektórzy uważają że 6x4,5 to żaden średni format ale oczywiście
się z tym nie zgadzam. Owszem - zawsze chciałem pracować na formacie 6x6 albo
6x7 ale patrzę na razie na to inaczej – będę mógł strzelić nie 12 a 15 klatek J
Dodatkowo można do niej podpiąć kasetę na film 35mm oraz na
polaroida.
Od dziś w środku ulubiona Portra 400 – niebawem pierwsze zdjęcia
testowe.
Bronica – jeśli będzie działać tak jak się o niej pisze, czyli bez
zarzutu – ma jedną wadę: nie da się na nią zwalić winy za kiepskie zdjęcie J
piękna sprawa - czekam na efekty
OdpowiedzUsuńniebawem coś się powinno pojawić
OdpowiedzUsuń