czwartek, 28 sierpnia 2014

SARKEL

Białowieża - miejsce odmienne. Dlatego dziś trochę się rozpiszę ;)

Tory prowadzące ze stacji Białowieża Towarowa  w stronę Hajnówki, oddzielające Podolany I od Podolan II

Taki np. wieczorny spacer ulicą Waszkiewicza, podczas którego odnosimy wrażenie że znaleźliśmy się w innej opowieści. Rzędy domów po dwóch stronach, cisza, raz na wiele minut przejedzie jakiś samochód. Droga tylko w jedną stronę, nie ma tranzytów zakłócających codzienny spokój. Dalej jest już tylko granica z Białorusią a przejście przez nią tylko turystyczne, na piechotę lub rowerem. Można dojść i obejrzeć np. pałacyk we wsi Віскулі w którym, po niezbyt udanym polowaniu na dzika, podpisany został układ o rozpadzie ZSSR. 

Białowieża się zmienia ale w jakiś sposób pozostaje wciąż taka jaką ją pamiętam z lat 1985-1991. Nie przechodzi architektonicznej rewolucji - nowe domy, jeśli powstają, stylem starają się nawiązać do regionalnych cech. Przyjeżdża tu sporo turystów więc infrastruktura noclegowo-gastronomiczna jest mocno rozwinięta. Są tu restauracje w których serwuje się potrawy jakich nie powstydziłaby się najlepsza restauracja w Krakowie, Gdańsku czy Warszawie. Mówimy tu o wsi która stałych mieszkańców liczy niespełna 2300. Ceny za owe potrawy zresztą też są wielkomiejskie ale to już inna sprawa. 

Mieszkałem w Białowieży przez 6 lat, później wielokrotnie ją odwiedzałem aż do roku 2000. Następnie była spora przerwa - wróciłem tam 13 lat później, tj w roku 2013, w grudniu. Białowieża jest piękna gdy jest pokryta gęstym śniegiem, niestety w tym czasie było inaczej, sami wiecie jaką mieliśmy zimę w zeszłym roku. Zatem aura na fotografiach jest mocno jesienna, smętna, może trochę ponura, może nostalgiczna. No i analogowa - fotografowałem Nikonem F801, częściowo w b&w (Ilford HP5+) częściowo w kolorze (Fuji 400). 
Przy kolejnych zdjęciach będzie trochę słów - zapraszam do czytania i oglądania....

Na pierwszy rzut nie przedstawiam wcale zdjęć właściwej Białowieży. Podczas kilkudniowego pobytu zrobiłem m.in. sentymentalną wycieczkę do, jak ją nazywaliśmy, Podolanii. 
Właściwa nazwa to Podolany. 
Podolany dzielą się na Podolany I i Podolany II, i są administracyjne oddzielną od Białowieży wsią należącą do Gminy Białowieża. Ja postrzegam Podolany jako część Białowieży - tak czy inaczej obie wsie położone są na tzw. Polanie Białowieskiej w samym środku Puszczy.
Zatem Podolania - spędziłem w niej ponad rok, mieszkając w domku którego zdjęcia są poniżej. Tymczasem oto mapka która przedstawia całą miejscowość (źródło http://www.bialowieza.gmina.pl/) 


Widok z nasypu kolejowego na Podolany II

Na horyzoncie zabudowania, za nimi jest kawałek Puszczy, za tym kawałkiem (piszę kawałek bo nie wiem dokładnie ile) jest już Białoruś. Na tym nasypie siadaliśmy czasem z B. i kontemplowaliśmy widok o różnych porach roku. Wiosną żaby kumkały strasznie - po lewej było małe rozlewisko. Poza tym cisza. Było stąd widać wychodek przy naszym domu.

Głowna ulica Podolan II widziana od strony Dworca Białowieża Towarowa

Klub kultury w Podolanach

Klub kultury - jeszcze mieszkałem na Tropince gdy przychodziłem tu na próby naszego dancingowego zespołu, z którym grywaliśmy w dawnej "restauracji pierwszej kategorii" Iwa, na weselach naszych znajomych i na dancingach w Restauracji Żubrówka. 


Główna ulica Podolan II

Po prawej, pod numerem 29 mieszałem od czerwca 1990 do lipca 1991. Dom był cały dla nas - przedsionek, dwie izby (główna i tzw. "koza"), kuchnia, piwnica i obejście. Dwa okna od strony ulicy to była właśnie główna izba. 


podwórko

Zejście w dół prowadziło do studni, z której czerpaliśmy pełną żyjątek wodę, jeszcze głębiej był wychodek. Nie było litości - trzeba było tam spacerować  również zimą.


"Opstrykałem" ten domek namiętnie - w czasie gdy tu mieszkałem zrobiłem trochę zdjęć swoim Zenitem 12XP  ale mam ich zaledwie kilka bo w tzw. zawierusze życiowej zginęły wszystkie negatywy oprócz części jednego. Heh, brzmi to jakbym co najmniej wojnę przeżył ;)
 Tak więc jest uwieczniony, zwykły domek z niezwykłą historią.  

Jeszcze jedno ujęcie sentymentalne i kierujemy się w dalszą drogę 

rozlewisko przy ulicy Waszkiewicza prowadzącej do Dworca Białowieża Towarowa  
ul. Tropinka

Tu zawędrowałem bo chciałem zobaczyć inny dom w którym mieszkałem. Te dwa okna na piętrze są oknami pokoju który zajmowałem w latach 1988-1989. Tu odbyła się moja osiemnastka. Tu odbyło się mnóstwo rzeczy, z tego domu zaszedłem w wiele miejsc. Nie będę się rozpisywał - pozwalam tu sobie na pewną prywatę ale z dużymi ograniczeniami. Czerwona postać przy ogrodzeniu to Pani Kałmykow. Z trudem mnie poznała - minęły w końcu jakieś 24 lata gdy mnie ostatnio widziała. Jej mąż już nie żyje - pamiętam go zawsze jako bardzo życzliwego małego człowieczka godzinami dłubiącego w drewnie. Rzeźbił głównie żubry, inne zwierzęta też. Ich syn był perkusistą który sam sobie rzeźbił pałeczki. Siawa - miałem okazję z nim pograć i nie tylko. Pani Kałmykow miała trochę do mnie pretensję że nie zamieszkaliśmy u niej. Miejsca jest pełno - mówi - a ja przecież sama w całym domu. 
Może następnym razem...


Park Pałacowy

Swobodna i nieśpieszna wycieczka po Parku Pałacowym. Za carskich czasów i jeszcze trochę później nad Parkiem górował carski pałac. Wybudowany przez Rosjan Pałac został przez nich opuszczony w 1915 roku by ponownie wrócić w Polskie ręce. Krótki epizod II RP zostawił w Pałacu trochę wspomnień z wizyt ówczesnych polskich polityków. Podczas wojny urzędowali w nim przez chwilę komuniści rosyjscy by po niecałym roku oddać Pałac hitlerowskim Niemcom. Tak się właśnie wtedy i od zawsze przetaczała swołocz przez Białowieżę. Niemcy przed ucieczką Pałac podpalili (właściwie zrobili to współpracujący z Niemcami Węgrzy). Po wojnie ruiny Pałacu postały do 1960 roku po czym teren uporządkowano i postawiono na wzgórzu hotel z restauracją w której 28 lat później miałem przyjemność przygrywać na dancingach oraz prowadzić tzw. życie towarzyskie.
Pałacu nie sfotografowałem bo nie było czego fotografować...



Park Pałacowy sam w sobie to kawał bardzo przyjemnej do spacerowania przestrzeni. Kilka kolejnych zdjęć jego właśnie przedstawia. Powyższe zdjęcie zrobione jest z grobli przedzielającej spory staw. Jeśli chodzi o prywatę i wspomnienia to powiem tylko tyle, że ową drogę przemierzałem setki razy przez kilka lat, kursując między "restauracją pierwszej kategorii" Iwą a restauracją Żubrówka oraz pewnym barem którego kategoria była poza znaną ludzkości kategoryzacją, ale która widziała niejedną historię, opowiadaną przez białowieżan do tej pory. 


Widok z wieży widokowej - w oddali ledwo widoczna biała wieża kościoła katolickiego

Widok z wieży na staw

Widok z wieży na dębową polanę, znaną również jako jedno z białowieskich miejsc mocy

Na jednym z dębów widocznych na powyższym zdjęciu pojawił się kiedyś wizerunek -twarz. Dla jednych to była twarz męska dla innych kobieca. Tłumy ściągały by zobaczyć to zjawisko. To było w roku 1991 - pamiętam to zamieszanie, pewnego dnia nawet tam zaszedłem by się temu przyjrzeć. Częściej raczej siedziałem na tarasie restauracyjnym pod drugiej stronie budynku. Było wokół tego wizerunku sporo zamieszania, aż w końcu dyrekcja BPN zakazała przewodnikom przyprowadzania tam turystów. Cud zamalowano wieloma warstwami. 
Jest pewna grupa ludzi która dość luźno, ale jednak, wiąże pojawienie się tej twarzy z rozpadem ZSSR. 

Pozostałość po zabudowaniach carskiego pałacu

Budynek na zdjęciu powyżej był kiedyś stajnią. Za czasów gdy mieszkałem w Białowieży było tam schronisko PTTK z małym barem gastronomicznym. Nie muszę chyba pisać że byłem częstym gościem tego baru. Teraz nie ma tam nic - opustoszały budynek niszczeje,czekając na nowego właściciela. 

Droga u podnóża pałacowego wzgórza

Ośrodek Edukacji Przyrodnicznej BPN widziany z innej niż zazwyczaj perspektywy

Park Pałacowy - w drodze do domku myśliwskiego

Dom Myśliwski

Tak wygląda Dom Myśliwski w czasach współczesnych. Kolejny niszczejący obiekt, tyle tylko że nie wzbudzający współczucia. Kiedyś stał w tym miejscu Dom Świcki - nazwany tak, ponieważ zamieszkiwany był przez carską świtę. Był wybudowany w podobnym eklektycznym stylu co Pałac. W czasach polskich stał się Domem Myśliwskim ale spłonął w 1962 roku. Na jego miejscu postawiono to coś - prawdziwy styl polskiej komuny. Mieszkał w nim m.in. człowiek legenda - profesor Czesław Okołów, wieloletni pracownik Parku Narodowego, od roku 1993 jego dyrektor. Bywałem w tym domu przez znajomość z jego synem. Pamiętam mocno świecącą lampę ustawioną w nocy na tarasie i skierowaną na wielką płachtę białego płótna. Zlatywało się tam wszelkie nocne owadzie stworzenie by w konsekwencji wpaść w łapy kolekcjonerów i badaczy jakimi była rodzina profesora Okołowa.
Zabawa z purchawą - Park Pałacowy,w tle Dom Myśliwski
Widok na Ośrodek Edukacji widziany z prawie-standardowej perspektywy
Ernest przy najstarszym pomniku w Białowieży

Pomnik ten wystawiła ludność Białowieży na cześć Augusta III Sasa który 27.09.1752 roku urządził sobie tutaj polowanie. Zanim ów gość przyjechał na polowanie wyłapywano zwierzynę i umieszczano w specjalnym zwierzyńcu.  Zwierzęta były zaganiane do korytarza który prowadził prosto przed altanę w której siedział Sas z żonką Marią Józefą. Królowa waliła ze strzelby w międzyczasie czytając książkę. Nikt poza nimi nie mógł strzelać. Zabito w ten sposób 42 żubry, 13 łosi i dwie sarny. 
Obelisk postawili wdzięczni mieszkańcy bo... mięso zostało rozdane między nich. 
Obelisk wymienia liczbę zwierzyny, nazwiska zaproszonych gości, w dwóch językach - polskim i niemieckim. 

Jeszcze raz widok z grobli
Stacja kolejowa Białowieża Towarowa

Nieczynny już dworzec Białowieża Towarowa, zbudowany w roku 1897, mieści w sobie obecnie znaną i wysoce ekskluzywną restaurację i hotel. W moich czasach z tego dworca wyjeżdżałem i na ten dworzec wracałem. W tym też czasie, tj. w 1986 roku budynek został wpisany na listę zabytków. W roku 1987 Wajda kręcił tu swoje "Biesy". 
Na tym zdjęciu nie widać go za bardzo. Z łatwością znajdziecie w sieci setki zdjęć - tu tylko spojrzenie z boku od strony Podolan.  Możecie tu, za pewną opłatą, przejechać się drezyną. Zdaje się że od niedawno uruchomiono tu także jakieś turystyczne sezonowe połączenia ale nie znam szczegółów. Stacja z pewnością robi wrażenie. Tu pociąg kończył bieg - dokładnie na wprost za ok. 1,5 km jest granica z Białorusią

Polana Białowieska od strony Parku Dyrekcyjnego

Gdy dotarłem do tego miejsca zdziwiłem się jak bardzo zmienił się krajobraz. Mieszkałem w Parku Dyrekcyjnym w domu na skraju w latach 1989-1990 i widok który przedstawia powyższe zdjęcie miałem po wyjściu przed dom. Wtedy na horyzoncie dobrze widoczna była ściana Białowieskiego Parku Narodowego. Teraz polana zarosła zagajnikami które zakrywają ówczesny horyzont. Pięknie tak czy inaczej, chociaż zdjęcie może tego tak nie obrazuje. Zdjęć nie układam chronologicznie - tu akurat skierowałem swoje pierwsze kroki po spędzeniu pierwszej nocy. Zatem Białowieża pięknie nas przywitała pasącymi się na polanie żubrami. Tu widocznymi jako małe ciemne kropki ale cóż - jeden nawet zrobił kupę co ucieszyło mojego pierworodnego. Widok potężnego żubra na wolności robiącego kupę nie należy do najczęstszych. 

Skraj Parku Dyrekcyjnego widziany od strony Parku Narodowego

Cóż mogę powiedzieć - żyłem ponad rok w tym głębiej położonym domu, którego zarys widać pomiędzy drzewami po lewej stronie od drogi.



Tu tj. powyżej i poniżej,  poczyniłem zdjęcie owego domu z bliska. Zajmowałem z Ż. lewą jego część - w drugiej części mieszkała właścicielka, nieżyjąca już od wielu lat pani Zubrycka.  To była tzw. stancja. Stacja życiowa.


Park Dyrekcyjny

Ulica Stoczek - pusta, mimo południowej pory

Rezerwat Pokazowy Żubrów

Z rezerwatu pokazowego żubrów - fotografia jelenia. Żubra też mam ale nie pokażę. Niechlujnie pozowały, w przeciwieństwie do tego rogacza.  Gdyby nie ten kolczyk mógłbym ściemniać że "strzeliłem" go na wolności.
Łoś w Rezerwacie Pokazowym Żubrów

O rezerwacie pokazowym powiem jedno -  lepiej idźcie do Puszczy.
Nie żeby w rezerwacie pokazowym było nieciekawie. 
Jeśli macie dzieci będzie bardzo ciekawie. 
Jeśli chcieliście zobaczyć zwierza z bliska bez żmudnego przedzierania przez Puszczę - będziecie zadowoleni.
Będzie jeszcze ciekawiej jeśli zjawicie się wcześnie rano, zaraz po otwarciu. 
Najciekawiej będzie jeśli nie zrobicie tego w upalny letni dzień.
Wilk w tymże rezerwacie

Puszcza przy drodze do Miejsca Mocy

W czasie gdy mieszkałem w Białowieży nie było jeszcze tego słynnego miejsca zwanego Miejscem Mocy. Ściślej - nie było odkryte jako atrakcja turystyczna. Miejsce odkrył w 1993 roku Piotr Bajko, białowieski kronikarz, z przyjaciółmi. W 1995 udostępnione zostało turystom dzięki staraniom nieżyjącej już Simony Kossak. 
Drzewa  rosnące tu zachowują się w swoim wzrastaniu trochę odmiennie, dodatkowo rosną tu drzewa i krzewy które generalnie w lesie nie występują tj. głogi, jabłonie i grusze. No i te kamienie, których pochodzenie tak interesuje badaczy. Nie mówię o energii, aurze, którą podobno wyczuwają ludzie określający się jako "wrażliwi". Pewien znany geomanta jednoznacznie stwierdził, na podstawie  zbadanego promieniowania,że jest to kolejne miejsce mocy jakie porozrzucane są na naszej planecie. Jest kilka hipotez dotyczących tego miejsca - pogrzebcie sobie tu i ówdzie jak chcecie. Przyjedźcie może? A może nie, żeby nie było takiego tłumu? My byliśmy sami, było chyba jeszcze za wcześnie dla zwykłego obywatela-turysty. 
Co bu tu nie było - moc jakaś czy jej brak - jest tam po prostu niezwyczajnie. 
Ernest i ja na głazie mocy


Ania i Ernest. Luizjana? Nie - to tylko spojrzenie z turystycznej wieżyczki widokowej postawionej w Puszczy Białowieskiej

Ania na tle białowieskich wiatrołomów

Drzewny osobnik który zwrócił moja uwagę. Nic niezwykłego ale jak się przypatrzeć...
Widok z okna naszego tymczasowego białowieskiego domu

Osoby zainteresowane historią Białowieży i ciekawostkami dotyczącymi tego miejsca i okolic zachęcam do zapoznania się z książkami Piotra Bajko. Pisząc ten post sięgałem czasem po jedną z jego książek - nie to żebym był taki mądry i pamiętał wszystkie daty i historyczne zdarzenia. Simona Kossak też napisała fajną książkę. Jest tego trochę,można pogrzebać....
Wpis ten jest dość osobisty choć z dużą dozą dystansu - w sumie taki jak ja.
Przedstawia zaledwie nikły fragment tej rzeczywistości - tak jak ja ;)
Wrócę tu jeszcze niejeden raz, więc możecie się spodziewać za jakiś czas kolejnej porcji zdjęć opatrzonych wątłym opisem.
Darz Bór! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz